Opis zdjęcia
No to jeszcze druga historia. Wieczorem, któregoś tam pierwszego listopada idąc między grobami usłyszałem muzykę. Gorące światło zniczy, ciemna sylwetka człowieka grającego na skrzypcach, otoczka zasłuchanych ludzi i muzyka przejmująca, smutna, wyjątkowa. Gdy na chwilę przerywał, słuchający bili brawo. Kładąc palec na ustach prosił by tego nie robili, bo dzień i miejsce jest szczególne... i znów grał, i znów Go słuchali, a grał w sposób wręcz nieprawdopodobny...delikatnie i subtelnie, a czasem z taką pasją, że zamknąwszy oczy miało się wrażenie, że niemożliwym jest by grał jeden człowiek. Chwila przerwy, ręce odmawiają Mu posłuszeństwa... jest czas na rozmowę. Andriej (tak miał na imię) przyjechał z Krymu zarobić na życie... z akademii muzycznej odszedł nie dając z siebie zrobić maszyny do grania... Już dawno, nikomu nie udało się tak mną "szarpnąć". Tak prawdę mówiąc wtedy z cmentarza uciekłem... emocje były zbyt duże... Tamten dzień będę pamiętał w kontekście Jego gry. Wczoraj po trzech latach byłem w tym samym miejscu. Złapałem się na tym, że się rozglądam chyba nieświadomie szukając Skrzypka i jego muzyki sprzed lat. Wczoraj widziałem innych ludzie, może nawet tych samych, ale już innych... Skrzypka nie było... minęło. Andrzeju, to zdjęcie jest dedykowane Tobie i Twojej muzyce, którą pamiętam i za którą tu i teraz, i któryś już raz dziękuję...
Niezwykła dedykacja. Jak wielką trzeba mieć wrażliwość, by zwracać uwagę na najmniejsze nawet drgnienia wokół, których wielu żadnym zmysłem by nie zauważyło. Jestem pod wrażeniem Twoich opowieści pod pracami. Uzmysławiają, że w tym zawirowanym świecie istnieje coś więcej, coś, co nadaje człowieczeństwu głębszy sens. Pozdrawiam Wojtku.